Auta z 2.0 TDI nie przejdą przeglądu! I co teraz?

Auta z 2.0 TDI nie przejdą przeglądu! I co teraz?

Masz samochód z 2.0 TDI, wyprodukowany w latach 2008-2015? Teraz na każdym przeglądzie technicznym diagnosta sprawdzi nie tylko stan zawieszenia czy hamulców, ale również poinformuje Cię o akcji naprawczej dotyczącej Twojego auta.


Zaraz, zaraz – co? Przecież SKP nie naprawia samochodów! Skąd zatem w ogóle taki pomysł? Idzie o pismo Departamentu Transportu Drogowego (część Ministerstwa Infrastruktury). W dokumencie, urząd nakazuje diagnostom poinformowanie klientów o…akcji naprawczej dla samochodów z 2.0 TDI. Chodzi o akcję aktualizacji oprogramowania, która trwa już od dwóch lat, a pojawiła się po wybuchu afery spalinowej VW.

 

I tu mamy dwie drogi:

  • Auto uczestniczyło w akcji naprawczej – diagnosta nie podejmuje żadnych kroków
  • Auto nie uczestniczyło w akcji naprawczej – diagnosta informuje ustnie klienta o konieczności wizyty w serwisie VW/AUDI/Seat/Skoda, celem aktualizacji oprogramowania. Diagnosta wpisuje numer VIN do bazy, po czym trafia ona do Ministerstwa Infrastruktury.

I na tym właściwie cała historia powinna się zakończyć. Tyle tylko, że jest tu też drugie dno…

Co z przeglądem?

“Podobno” (celowo piszemy to w cudzysłowie), diagności profilaktycznie wystawiają  pojazdom, które nie zaliczyły akcji serwisowej negatywne oceny. Takie podejście prezentuje zresztą Stowarzyszenie Inżynierów i Techników RP, które uważa, że informowanie o akcji serwisowej jest rolą producenta, a nie stacji kontroli pojazdów.

W swoim piśmie, Stowarzyszenie sugeruje, że łatwiej byłoby nie dopuścić do ruchu auta, które nie przeszły akcji serwisowej, tym samym niejako zmuszając ich właścicieli do aktualizacji oprogramowania. Stworzyłoby to spory problem – biorąc pod uwagę fakt, iż takich samochodów po polskich drogach jeździ przecież całe mnóstwo. Wyobraźmy sobie teraz kolejki do serwisów grupy VAG…Przegląd auta

 

A jak jest naprawdę?

 

Póki co nie ma się czego obawiać. Diagnosta na stacji kontroli pojazdów nie ma prawa wystawić autu negatywnej oceny tylko ze względu na fakt, iż pod maską pracuje taka, a nie inna jednostka napędowa. Dopóki samochód spełnia wszystkie normy dopuszczenia do ruchu (w tym także normy zadymienia), raczej nie ma ryzyka, że nie przejdzie przeglądu technicznego.

 

Co dzieje się z danymi pojazdów przekazanych Ministerstwu Infrastruktury? Ciężko powiedzieć. Być może dane zostaną w jakiś sposób wykorzystane w przyszłości do zmuszenia kierowców do wizyty w ASO celem aktualizacji oprogramowania. Tyle tylko, że…cała akcja w ASO jest dobrowolna.

 

Jedno jest pewne

Silniki 2.0 TDI nie mają najlepszej passy. A obecna afera raczej nie przysłuży się ich popularności – jest ryzyko, że spadnie zainteresowanie autami z tymi jednostkami. Z jednej strony to dobrze – będzie można kupić nieźle wyposażone, relatywnie młode samochody w niższej cenie.

A tak naprawdę cała ta afera to najpewniej wiele krzyku o nic. Pamiętajmy, że w mediach właśnie trwa sezon ogórkowy, więc takie sensacje sprzedają się doskonale.

 

Dodaj komentarz