Choć przy zakupie samochodu raczej rzadko myślimy o jego sprzedaży, to warto zawczasu zastanowić się nad jego wartością przy ewentualnym pozbyciu się za kilka lat. Ostatecznie, raczej nikt z nas nie kupuje samochodu używanego z myślą o eksploatowaniu go przez kilkanaście lat, prawda? Jeżeli nie chcesz, aby kupione przez Ciebie auto za kilka lat kosztowało przysłowiowe grosze, to sprawdź kilka naszych pomysłów.
Unikaj najdroższych egzemplarzy
Mogłoby się wydawać, że ten punkt niemalże całkowicie zaprzecza temu, co mówiliśmy wcześniej. Ostatecznie, nieraz zachęcaliśmy do unikania najtańszych ofert dostępnych w danej kategorii na rynku. Z drugiej strony, nie warto wybierać egzemplarzy, które kosztują znacznie więcej niż przeciętny egzemplarz na rynku.
Przykłady? Proszę bardzo. Szukasz Renault Laguna III z silnikiem 2.0T z rocznika 2008-2009. Przeciętna kwota jaką musisz wyłożyć za takie auto to około 26-27 tysięcy złotych. Logika podpowiada, by unikać egzemplarzy wartych mniej niż te 25 tysięcy złotych – no chyba, że mają wady widoczne gołym okiem.
No dobrze – ale czy warto zapłacić za taką Lagunę ponad 30 tysięcy złotych? Nie do końca. No chyba, że auto ma kilkadziesiąt tysięcy kilometrów przebiegu, jest w idealnym stanie i ma bardzo bogate wyposażenie albo jest w poszukiwanej wersji (np. wersja GT). Ale tu uwaga!
Mit bogatego wyposażenia
Skórzane fotele, fabryczna nawigacja czy elektryczny szyberdach – wszystko to kosztuje krocie w salonie, a przy sprzedaży na rynku wtórnym ma nieco mniejsze znaczenie. Wielu sprzedawców sztucznie winduje jednak ceny tylko dlatego, że auto ma jakiś element, jaki charakteryzował bogatsze wersje wyposażeniowe. Tymczasem, na rynku wtórnym różnice pomiędzy realną ceną bogato wyposażonej wersji i podstawowego wariantu są raczej niewielkie.
Jeżeli już koniecznie chcesz mieć auto na “wypasie” to upewnij się, czy wyposażenie jest rzeczywiście kompletne. Wielu handlarzy wykorzystuje niewiedzę kupujących i prezentuje auta jako edycje specjalne, choć dany egzemplarz często wcale nie ma zbyt wiele wspólnego z drogą wersją. Najlepszy przykład, ilość Audi określanych w Polsce mianem “S-Line” – a prawda jest taka, że prawdziwa wersja S-Line ma znacznie bogatsze wyposażenie niż 95% egzemplarzy określanych tym mianem przez polskich handlarzy.
A co z “golasami”?
To teraz druga strona barykady – auta kiepsko wyposażone. Czy warto takie kupić? Cóż, niekoniecznie! Taki samochód nieco trudniej będzie później sprzedać – kupujący są przyzwyczajeni do dobrze wyposażonych wersji i wariant podstawowy raczej ich nie zachęci, więc takie auto trudniej będzie szybko sprzedać.
Rozsądnie wybieraj wersję silnikową
Wybierając auto staraj się ograniczyć do polecanych wersji silnikowych. I nie chodzi już nawet o spokój w trakcie eksploatacji. Oto trzy pary jednostek, które idealnie posłużą jako przykład.
Silniki uznawane za kiepskie
- 1.5. DCI (Renault/Nissan)
- 1.4 TSI 2005-2012 (grupa VAG)
3. 2.0 TDI PD (grupa VAG)Silniki uznawane za niezawodne
- 1.6 DCI/2.0 DCI (Renault/Nissan)
- 1.6 MPI (grupa VAG)
- 1.6 TDI/2.0 TDI CR (grupa VAG)
I nawet jeżeli kupisz auto z niepolecaną jednostką, po wszystkich wymianach eksploatacyjnych i w ogólnie dobrym stanie, to przy odsprzedaży możesz sporo stracić. Kupujący, na codzień karmieni zestawieniami “najbardziej awaryjnych silników” zwyczajnie boją się takich jednostek.
Dodaj komentarz