Chcesz kupić dobry samochód? Nie ma na to w Polsce złotego środka. Zarówno auta z dolnej, jak i górnej półki cenowej potrafią negatywnie zaskoczyć swoim stanem. W pewnym stopniu można to wyeliminować, choćby…odpowiednio wybierając sprzedającego. Tylko co to właściwie oznacza?
Handlarz Twój wróg? Niekoniecznie
Profesja handlujących samochodami nie ma w Polsce najlepszej sławy. Memy o “handlarzu Mirku” czy mrożące krew w żyłach wpisy na forach lub Facebook’owych grupach najlepiej świadczą o tym, jak Polacy postrzegają tę grupę zawodową. Tyle tylko, że te stereotypy raczej trudno przypisać do każdego, kto handluje samochodami.
Znacznie gorszym typem sprzedających są ukryci handlarze. O co tu chodzi? Mamy na myśli prywatne osoby, które chcą sobie dorobić do wypłaty sprzedając używane auta. Nie ma w tym nic złego, o ile ktoś robi to legalnie i prowadzi w tym zakresie działalność gospodarczą. Praktyka jednak pokazuje, że to raczej rzadkie przypadki.
Jeżeli kupisz samochód od handlarza bez działalności, to masz takie same prawa jak w przypadku zakupu od osoby prywatnej. Innymi słowy – jeżeli cokolwiek stanie się z autem, to Ty masz właściwie zerowe szanse odzyskania pieniędzy. A tacy ludzie bardzo często sprowadzają najtańsze auta, często w opłakanym stanie technicznym, prosto z niemieckich czy holenderskich placyków.
Jak rozpoznać ukrytego handlarza?
1. Numer telefonu
Nie chcemy wyjść na stalkerów, ale czasem warto wpisać numer telefonu sprzedającego dane auto do wyszukiwarki internetowej. Może się bowiem okazać, że pod tym samym numerem jest kilka różnych aut do sprzedania. Choć sprzedający uparcie twierdzi, że jest osobą prywatną. Kolekcjoner? A może kolejny przypadek….
2. Przydomowego autohandlu
Jedziesz oglądać samochód do prywatnego domu, a na działce stoi kilka aut na niemieckich “blachach”? Gratulacje – właśnie trafiłeś na bohatera naszej opowieści. Oczywiście, może być tak że w tym miejscu prowadzona jest działalność, ale wtedy raczej nie podpiszesz….
3. Umowy in-blanco
Słynne przed kilku laty “umowy na Niemca” nadal się zdarzają. Polscy sprzedający, którzy działają w szarej strefie z chęcią sprzedadzą Tobie auto, ale na podstawie spreparowanej umowy z poprzednim właścicielem. Gdy podpiszesz taki dokument w zasadzie nie chronią Cię żadne prawa – zazwyczaj jest to bowiem kawałek papieru w obcym języku.
Uwaga – umowy tego typu nie dotyczą wyłącznie aut z zagranicy. Równie dobrze możesz otrzymać umowę kupna-sprzedaży z poprzednim właścicielem auta, już zarejestrowanego w Polsce.
4. Oględziny w dziwnym miejscu
Sprzedawca umawia się z Tobą pod marketem? A może na stacji benzynowej? Niekoniecznie oznacza to, że jest oszustem, ale powinno wzmóc czujność. Szczególnie jeżeli znalazłeś w internecie, że ma on kilka różnych aut na sprzedaż, to przecież powinien mieć gdzie je trzymać, prawda?
Reasumując…
Nie chcemy bynajmniej twierdzić, że każdy autohandel z placem czy zarejestrowaną działalnością działa w pełni uczciwie, bo byłaby to nieprawda. Pewne natomiast jest co innego – tacy pseudo handlarze, jakich opisaliśmy powyżej, zdecydowanie psują rynek aut używanych w Polsce. I nawet jeżeli auto od takiej osoby po sprawdzeniu wypada dobrze, to taki zakup jest obarczony bardzo dużym ryzykiem.
Słowem – czasem lepiej odczekać jeszcze chwilę i poszukać auta u innego sprzedawcy. Nawet u takiego znienawidzonego przez wielu handlarza z placu. Bo w takim wypadku auto i tak będzie lepszą inwestycją – otrzymasz na nie fakturę (zwróć uwagę, czy nie zaniżona), która jest podstawą do ewentualnych roszczeń (gdyby auto miało wadę ukrytą).
Dodaj komentarz